Facet naoglądał się Rodrigueza, okrasił to postmodernistycznym sosem, obrobił "nowoczesnym" warsztatem filmowym i, co najgorsze, był pewien, że stworzył artystyczny film. Wyszło strasznie pretensjonalnie! Skąd my, Polacy, to znamy?
To nie jest film artystyczny, to kino gatunkowe, komercyjne, pop, świetnie zrobiony zresztą :)
Być może, ale ja dostrzegłem "zadęcie na artyzm".